Strona używa cookies (ciasteczek). Dowiedz się więcej o celu ich używania. Klikając "Zgadzam się" wyrażasz zgodę na "Politykę Prywatności" i używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Ogłoszenia
-1.7°C
Kontakt

Janosik z pepeszą

7 sierpnia 2014 11:23 | autor: red.

W połowie maja 1982 roku mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego i okolicznych miejscowości byli świadkami niecodziennych scen. Na Podlasie ściągnięto transportery opancerzone, śmigłowce, 500 milicjantów z ZOMO, 71 z grupy śledczej i lokalnych jednostek MO, brygadę komandosów (z trzema snajperami) z Komendy Stołecznej MO, sześciu przewodników z psami. Wszyscy oni mieli jeden cel – ująć Józefa Koryckiego. Żywego lub martwego.

Józef Korycki - najbardziej poszukiwany przestępca przełomu lat 70. i 80. - wciąż pozostaje tajemniczą postacią. Niewiele jest źródeł, w których można znaleźć o nim informacje. Do tego są one sprzeczne. Prof. Marek M. Kamiński w książce „Gry więzienne. Tragikomiczny obraz polskiego więzienia”przedstawia Koryckiego jako człowieka, który „całe życie występował przeciwko władzy komunistycznej”. I nawet jeżeli jawi się on jako bandyta, to honorowy, który kradł pieniądze komunistom i często rozdawał je miejscowej ludności. Krótko mówiąc - Janosik końca XX wieku. Z drugiej strony mamy relacje byłych oficerów Milicji Obywatelskiej z miesięcznika „Policja”, którzy twierdzą, że Korycki był przez długi okres konfidentem MO i komunistycznej bezpieki. A gdy już urwał się ze sznurka swoim mocodawcom był pospolitym bandytą, który ma na sumieniu śmierć młodego mężczyzny.

Chłopak z Radzynia

Korycki urodził się w 1933 lub 1934 roku w robotniczej rodzinie w Radzyniu Podlaskim. Tam skończył liceum i zdał maturę. W konflikt z prawem popadł w latach 50 - zdezerterował z wojska. Prof. Kamiński pisze, że niespełna 20-letni Korycki uciekając wziął radzieckiego pułkownika jako zakładnika. A gdy ujawnił się pół roku później dostał krótki wyrok dzięki poststalinowskiej odwilży. Tymczasem były pułkownik MO Jan Płócienniczak twierdzi, że Koryckiego szybko wypuszczono, bo poszedł na układ z bezpieką.

17 lat za kratami

Pewne jest, że wolnością długo się nie cieszył. Wkrótce dokonał pierwszego napadu z bronią, na prezesa Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni w Łukowie. Użył wtedy pistoletu, ale jedynie na postrach. Miał wystrzelić cztery razy w sufit.

Ujęto go natychmiast. Trafił do więzienia, w którym miał czuć się jak ryba w wodzie. Z relacji wynika, że miał posłuch wśród więźniów i cieszył się dobrą opinią wśród strażników. Często miano go nagradzać za dobre sprawowanie skracając kary pozbawienia wolności. W sumie podaje się, że do końca lat 70-tych Korycki miał spędzić za kratami aż 17 lat. Siedział za kradzieże, posiadanie broni, a także włamanie się do rodzinnego grobowca byłych właścicieli ziemskich.

W październiku 1979 roku Korycki opuścił zakład karny w Chełmie i w ciągu kilkunastu miesięcy stał się najbardziej poszukiwanym przestępcą w Polsce.

Partyzant

Korycki był inteligentnym przestępcą. Miał zdolności przywódcze i talenty organizacyjne. Wykorzystał to tworząc swoją przestępczą grupę, do której starannie dobierał ludzi. Na terenie byłych województw bialskopodlaskiego i siedleckiego, gdzie dokonywał napadów, zbudował siatkę informatorów. Miał swoje meliny u zaprzyjaźnionych gospodarzy. Podobno pomieszkiwał także u samotnych kobiet. Potrafił radzić sobie w lesie, gdzie budował ziemianki. Żył jak partyzant, ale współczesny, bo jak opowiadali jego kompani nie rozstawał się z tranzystorowym radiem i starał się także w miarę regularnie czytać gazety.

O inteligencji Koryckiego świadczy m.in. to, że swym kompanom narzucił pewne zasady. Aby zyskać przychylność mieszkańców Podlasia unikali okradania osób prywatnych. Ich łupem padało mienie spółdzielcze czy też państwowe.

Z wizytą u sołtysa

Pierwszego napadu grupa Koryckiego miała dokonać w listopadzie 1979 r. w Hołownie. Zamaskowani i uzbrojeni w pistolety mężczyźni odwiedzili miejscowego sołtysa żądając wydania pieniędzy. Kiedy sołtys spytał, czy ma też oddać swoje, Korycki uspokoił go: „Biorę tylko komunistyczne”. Podobnie sytuacja miała wyglądać podczas napadu na sołtysa wsi Żeszczynka. Tam Korycki miał krzyczeć: oddaj bolszewickie pieniądze, bo zastrzelę.

Grupa dokonała całej serii napadów i włamań. Celem były m.in. sklepy spółdzielcze i stacje CPN.

Romantyczny bandyta

Barwnie jej działalność opisywał prof. Kamiński: „Okradał komunistyczne państwo i rozdawał jego majątek biednym chłopom. Każdą akcję rozpoczynał nieoczekiwaną wizytą u sołtysa znanego z komunistycznych sympatii. Rubaszny olbrzym z kałasznikowem na plecach paradował niedbałym krokiem przez wioskę do sołectwa i żądał komunistycznych pieniędzy. Osobisty majątek sołtysa nie interesował go. Następnie rozdawał zdobyczny grosz rolnikom lub nakazywał im kupić traktor dla całej wioski, figlował z wioskowymi dziewuchami, jadł, pił i znikał. Przed odejściem nakazywał sołtysowi, by złożył rezygnację. Chłopi go ubóstwiali i wspierali, jak tylko mogli. Karmili go i dawali broń zakonserwowaną i zakopaną po wojnie "na wszelki wypadek". Pewnego razu delegacja rolników zaoferowała "Janosikowi" sowiecki czołg T-34, starannie ukryty w stodole. Podczas inspekcji okazało się, że czołg był w niezłym stanie technicznym, ale brak amunicji uczynił go bezużytecznym”.

I polała się krew

Z biegiem czasu grupa Koryckiego rozszerzyła swoją „działalność” na rabunki pociągów towarowych na bocznicach (kradli atrakcyjne towary: sprzęt elektroniczny, meble, dywany). Podczas jednego z nich, w październiku 1980 roku, doszło do tragedii. W jednym z wagonów czuwali ojciec z synem, pilnując kupionego cementu, który był wtedy towarem deficytowym. Spłoszyli złodziei, jednak w odpowiedzi padła seria z pistoletu maszynowego. Kule trafiły 20-letniego Wojciecha D., który nie przeżył. O zabójstwo podejrzewano Koryckiego, który nosił ze sobą pepeszę, jednak dostatecznych dowodów na to nie było. Nawet gdy milicji udawało się czasem ująć któregoś ze wspólników Koryckiego, to nic się to zdawało. Nikt nie chciał sypać.

Z pepeszy do MO

„Janosik” skutecznie unikał milicyjnych obław. A gdy zdarzyło się raz, że go nakryto, to skończyło się strzelaniną. W lutym 1981 roku milicjanci szukali Koryckiego w Olszewnicy. Późnym wieczorem dwóch funkcjonariuszy przeszukiwało jedno z gospodarstw. Zastanowiły ich zamknięte na klucz drzwi do kuchni. Kazali gospodarzowi otworzyć. Ten wykonując polecenie nagle uskoczył w bok, a milicjanci ujrzeli siedzącego za stołem Koryckiego z gotową do strzału pepeszą. Poważnie ich podziurawił, mieli jednak szczęście – przeżyli.

Operacja „Szakal”

Przez następne miesiące Korycki skutecznie ukrywał się przed milicją. W końcu jednak w grudniu 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. Wojskowe władze nie mogły sobie pozwolić na tolerowanie działalności „podlaskiego Janosika”. Powołano specgrupę, która miała znaleźć Koryckiego. Zmobilizowano potężne siły. 14 maja milicjanci uzyskali wiarygodną informację, że Korycki ze wspólnikiem ukrywa się w lesie koło miejscowości Misie, kilka kilometrów od Międzyrzeca. Z Warszawy błyskawicznie ściągnięto uzbrojoną po zęby brygadę szturmową. Nad okolicą pojawiły się śmigłowce. Około godz. 11 miejsce pobytu Koryckiego było szczelnie otoczone. Komandosi wkroczyli do lasu kryjąc się za opancerzonymi transporterami. Uzbrojony w dubeltówkę wspólnik Koryckiego nie wytrzymał napięcia, poderwał się z ziemi i zaczął uciekać. Ujęto go bez problemów. Potem relacje są sprzeczne

Chcieli go dobić?

Prof. Kamiński tak opisuje to wydarzenie: „Gdy pętla zacieśniła się, „Janosik” zdecydował, że nie weźmie na swoje sumienie niczyjej śmierci. Przed kryjówką błądziło po omacku kilku szeregowców, łatwy cel dla jego kałasznikowa. Zamiast do nich strzelać, ukląkł na ziemi, położył kałasznikowa przed sobą, przeżegnał się i palnął sobie w łeb z sowieckiego nagana”.

Milicjanci wspominają to inaczej. Korycki, uzbrojony w pepeszę i nagana, miał otworzyć ogień. Zasypano go gradem pocisków. Trafiły go w rękę, nogę, jeden z nich utkwił w głowie. Prof. Kamiński pisał, że podobno milicjanci chcieli go dobić, przeszkodził im jednak wojskowy oficer. Tak zakończyła się operacja „Szakal”.

Życie z kulą w głowie

Przewieziono go do szpitala w Międzyrzecu, gdzie miał przejść skomplikowaną operację. Kula, która trafiła go w głowę i utknęła między półkulami miała ocalić mu życie. Nie można go było w takim stanie osądzić i skazać na karę śmierci. Żadne ze źródeł nie podaje, kiedy zmarł.

REKLAMA
Dodaj swój komentarz:
  • captcha
  • Komentarze zawierające treści powszechnie uznane za obraźliwe lub niecenzuralne zostaną usunięte
    (16 lutego 2020 12:13:46)
    Robić z bandyty bohatera- WSTYD. Moi nieżyjący sąsiedzi w tamtych czasach okradali pociągi towarowe wiozące towary do i od wschodnich sąsiadów.Czy dziś to też bohaterowie?
    autor: Gość

    (16 lutego 2020 03:32:32)
    "Janosik Podlaski"
    Tym z państwa, którzy chcieliby wyjść poza komunistyczną propagandę i relacje milicjantów, polecam nową książkę "Janosik Podlaski". Zbiera ona materiał pochodzący z różnych źródeł, w tym milicyjnych, a także wykorzystuje wywiady z rodziną Koryckiego i jego partnerką.
    autor: Historyk

    (19 czerwca 2019 20:45:13)
    Ojciec
    Mój Ojciec był jednym z prowadzących tą sprawę.
    autor: Córka Śledczego.

    (07 lipca 2017 15:59:55)
    he,he
    IPN do akcji ostatni wyklety
    autor: lolon

    (23 listopada 2014 19:28:52)
    Korycki
    Tak, przysięgę składałem i jestem jej wierny. Do końca. Nie miałem dwóch Ojczyzn do wyboru lecz tylko jedną i służyłem takiej jaką miałem. Starałem się służyć jak najlepiej. Do oddania zdrowia i życia. Rozmawiajmy o odwadze, honorze, patriotyżmie.
    autor: Wojtek Raczuk

    (16 listopada 2014 20:05:30)
    :)
    "W pracy którą traktowałem poważnie i lubiłem." Zapomniał Pan o tym że jeszcze trzeba było złożyć przysięgę w tej "branży" bo to nie dzisiejsze jakieś mierne agencje ochrony działające na skraju prawa.Panie Wojtku jak widać na dzień dzisiejszy to prawdą NIKT nie jest zainteresowany, widać to po ciszy w komentarzach, proponował Pan coś i co i nic !!! Ale może i lepiej bo jak mają pisać bzdety to lepiej wcale. Myślę że jednak z czasem ten naród "się obudzi". Pozdrawiam.
    autor: Stary Podlasiak

    (11 listopada 2014 22:41:19)
    Korycki
    Żeby mi było jeszcze bardziej wstyd to dodam, ze mój pradziadek ze strony Ojca Jakub wziął udział w Powstaniu Styczniowym, za co car skazał go na karę śmierci łużyć Oi kofiskatę majątku. To byłmajątek ziemski. Muszę Panu powiedzieć Panie gościu, że służyć Ojczyżnie można zawsze byleby dobrze i z pożytkiem.Praca w Wydziale Kryminalnym polega z grubsza na ustalaniu i zatrzymywaniu morderców, złodziei. podpalaczy, gwałcicieli itp. Widzę, że jeszzce będę musiał Pana dużo uczyć, o ile Pan zechce. W politykę żesmy się nie bawili, bo i nie było na to czasu. Jeszcze raz składam propozycję dyskusji na fakty i merytoryczne argumenty. Jeżeliby Pan mógł to proszę nie pisać, że Korycki mnie podziurawi araczej,że postrzelił. Pragnę dodać, że Rodzice zawsze mnie wspierali w mojej pracy za co im jestem wdzięczny. W pracy którą traktowałem poważnie i lubiłem.
    autor: WojtekRaczuk

    (11 listopada 2014 21:07:28)
    Do gościa
    Wstyd to dla Ciebie człowieku że takie bzdety piszesz.Nie ma w świecie państwa gdzie nie ma policji lub milicji czyli organu porządkowego. Jak jesteś taki kozak to napisz co do tego człowieka "cierpisz" tylko merytorycznie, nie wciągaj ojca Pana Wojtka, masz jakiś ból że był milicjantem ???"Bo pan Wojtek jest bardzo wiarygodny"- jest wiarygodny bo jako jedyny na tym portalu przedstawił się z imienia i nazwiska i chociażby za to szacun. W kwestji komunizmu : skoro tak ta komuna była zła to dla czego dzisiejsi ludzie z tytułem magistra, inżyniera którym komuna taka zła była nie podpalą dyplomów "zrobionych za czasów komuny" i nie zaczną od zera tj studia płatne za właną kasę zrobione w pocie czoła za swoje pieniądze??? Tak gościu Wstyd takie bzdury pisać!!!
    autor: Stary Podlasiak

    (11 listopada 2014 20:18:57)
    Bo pan Wojtek jest bardzo wiarygodny. Kontynuował dzieło Ojca - Żołnierza Polskich Sił Zbrojnych - w komunistycznej milicji obywatelskiej. Wstyd.
    autor: gość

    (11 listopada 2014 18:14:43)
    Zenada
    Panie Wojtku, bardzo Pana rozumiem, dlaczego, w tamtym okresie byłem 16 letnim chłopakiem, mój ojciec(chociaż nie był milicjantem ale funkcjonariuszem służby mundurowej, uzbrojonej) też brał udział w zatrzymaniu "janosika". Wtedy cierpliwie i ze strachem w sercu czekaliśmy na to aby ojciec wrócił cały i zdrowy. Mam pytanie do autora tego artykułu - Dlaczego nie spróbuje się Pan Pani skontaktować z Panem Wojtkiem chociażby przez komentarze aby z nim porozmawiać, czyli z osobą która w tej kwestji ma informacje z pierwszej ręki !!!
    autor: Stary Podlasiak

    (11 listopada 2014 09:14:17)
    korcki
    Jak widzicie podałem do publicznej wiadomości imię i nazwisko. Jako były pracownik Wydziału Kryminalnego opieram się na dowodach i prawdzie.Tak mnie nauczono a szczególnie Ojciec, żołnierz Generała Maczka.Jeżeli kogoś to jeszcze interesuje zapraszam do dyskusji. Jestem otwarty na każdy temat pod warunkiem, ze nie będziemy się wzajemnie poniżać i obrażać. Pozdrawiam Podlasiaka.
    autor: Wojtek Raczuk

    (09 listopada 2014 16:02:30)
    ???
    I jedna wielka cisza Panie Wojtku, takie społeczeństwo, taka redakcja.Prosi Pan o prawdę - i jaki efekt? To wszystko co się dziś dzieje to dno i siedem metrów mułu!!!!!
    autor: Stary Podlasiak

    (01 listopada 2014 22:56:46)
    Jestem jednym z rannych pracowników Wydziału Kryminalnego KWP w Białej Podlaskiej od czasu zdarzenia mineło 32 lata. Byłem tym ciężęj rannym.Jeszcze żyję.Mam dwóch dorosłych synów i 3,5 letnią wnuczkę Roksankę, Od niedawna przeszliśmy na ty, mówi do mnie Wojtek. Jestem szczęśliwym ojcem, dzadkiem i mężęm.Po tym co przeszedłem cieszę się z każdej godziny życia. Koryckiemu wybaczyłem, kłamcom jeszcze nie. BARDZO SERDECZNIE PROSZĘ O PRAWDĘ
    autor: Wojtek Raczuk

    (11 sierpnia 2014 00:47:55)
    Horror
    Kradł, dawał biednym - komu? Nie róbcie z bandyty bohatera narodowego. Redaktorzy ogardy, pogadajcie ze starszymi takimi koło 60-70 lat mieszkańcami M-ca i okolic którzy znają temat. Komu tak pomagał?Patriota bo postrzelił milicjanta M.....ka?"Janosik" a może pospolity bandyta?Nie macie ciekawszych tematów? WSTYD!!!
    autor: Stary Podlasiak

    reklama | ogłoszenia | regulamin | kontakt

    «Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»

    Copyright 2020 © Międzyrzec.info
    Lokalny portal informacyjny