" Nasz synek został zdiagnozowany bardzo szybko, bo już w wieku 6 miesięcy. Trafiliśmy do szpitala z powodu zapalenia pęcherza, skierowano nas na badania genetyczne. Gdy otrzymaliśmy wyniki, nie wiedzieliśmy, co nas czeka… Nie słyszeliśmy o takiej chorobie. Gdy mąż wpisał do wyszukiwarki DYSTROFIA MIĘŚNIOWA DUCHENNE’A nasz świat się zawalił…Od tamtej chwili nasza codzienność to nieustanna walka, aby utrzymać Tymka w dobrej kondycji jak najdłużej. Choroba doprowadza do degradacji wszystkich mięśni, w tym również oddechowych i mięśnia sercowego ." - tak brzmią pierwsze słowa tekstu umieszczonego przez rodziców na stronie siepomaga.pl , gdzie prowadzona jest zbiórka na rzecz 14-letniego Tymka Kalaty .
Trwa nieustanna walka o to, by chłopiec nie został przykuty do wózka i by mógł swobodnie oddychać. By mógł przeżyć...
"Cześć, jestem Tymek i mam 14 lat. Proszę Cię, pomóż mi... Nie chcę oddychać przez respirator, nie chcę być przykuty do łóżka! Strasznie się boję! Nie wiem, co mnie dalej czeka. Ale wszystko mnie boli i każdego dnia jestem coraz słabszy."
Ostatnią szansą jest terapia genowa w Bostonie, której koszt to 16,5 mln zł. Tymek jest najstarszym chłopcem, którego amerykańska klinika zgodziła się poddać leczeniu, a to tylko dlatego, że jeszcze porusza się w miarę samodzielnie, choć wymaga już wózka inwalidzkiego. Jednak zegar tyka... Kwalifikacja na leczenie ważna jest tylko do października 2025, do tego czasu rodzina musi zebrać jeszcze blisko 14 mln zł. W wielu miejscach prowadzone są akcje charytatywne, a jedna z nich miała miejsce w Międzyrzecu Podlaskim, podczas Jarmarku Wielkanocnego, który odbył się 6 kwietnia.
Stoisko, przy którym prowadzona była akcja charytatywna na rzecz Tymka, przygotowało Stowarzyszenie Razem zmieniamy Międzyrzec Podlaski i okolice . W ofercie znalazły się m.in. różnorodne przekąski, ciastka, lizaki bezowe i słodkie szyszki z karmelem, a także palmy wielkanocne, świąteczne dekoracje oraz zabawki. Dochód ze sprzedaży został w całości przeznaczony na rzecz chłopca.
Działania na rzecz Tymka, również akcję międzyrzecką, korodynuje ciocia chłopca, ogromnie zaangażowana w zebranie środków na leczenie chłopca.
- Działamy, aby wspomóc Tymka. To 14-latek walczący o życie. Do końca września musimy zebrać 16,5 mln zł, jeśli tego nie zbierzemy, on umrze. Walczymy o jego przetrwanie z dnia na dzień, chodząc po kiermaszach, przyjmując zaproszenia, gdzie tylko się da, by zdobyć każdą złotówkę. Szukamy jakiejkowiek pomocy, a wszystkie "ciocie" stają na głowie, aby tylko nasz wojownik spakował walizki i poleciał do Bostonu - wyjaśnia przybrana "ciocia" Tymka Anna Mazur , która, jak sama o sobie mówi, jest jak inni wolontariusze " aniołem bez skrzydeł ". Podkreśla, że kuracja, którą w USA może przejść chłopiec, jest niezbędna, ponieważ już teraz nastolatek ma trudności z poruszaniem się i wymaga całodobowej opieki. - My, "ciocie - anioły bez skrzydeł", stajemy na głowie, nocami walczymy o to, by znaleźć nowe sposoby na pomoc. Organizujemy akcje charytatywne, kiermasze, challenge, np. dla OSP i KGW, zbieramy maskotki, zabawki i książki, wszystko to, czemu można dać drugie życie, prowadzimy licytacje. Ubrania, które są zbierane, kierowane są do dwóch magazynów: rzeczy czystych i brudnych. Fundacja, z którą działamy, odbiera ubrania i dajemy im drugie życie, zostają też przeliczone z kilograma. Wszystkie inne wartościowe rzeczy są przekierowywane na magazyn rzeczy czystych i licytacje. Od 15 kwietnia ruszy też sklep dla Tymka, w którym będziemy sprzedawać fanty przekazane przez darczyńców. Z apraszamy wszystkich do pomocy, a chętnych również do domu Tymka lub na wizytę w plenerze.
Wspomóc walkę o życie Tymka można poprzez:
- zbiórkę internetową na siepomaga.pl
- udział w licytacjach na stronie Licytacje dla Tymka Kalaty
- SMS o treści: treści 0621235 na numer 75365 (koszt 6,15 brutto)
- zbiórkę plastikowych nakrętek, elektrośmieci i złomu
- udział w kiermaszach
- zakupy w sklepie przy ul. Głuchej w Siedlach , który zostanie otwarty 15 kwietnia i będzie obsługiwany przez wolontariuszy.
- Dziękujemy Stowarzyszeniu Razem zmieniamy Międzyrzec Podlaski i okolice, dzięki któremu dzisiaj się tu znaleźliśmy, bo dostaliśmy zaproszenie i skorzystaliśmy z niego bardzo chętnie, żeby tylko zdobyć kolejne pieniążki na leczenie - podkreśla Anna Mazur. - W tamtym roku mama Tymka, jak usłyszała kwotę 16,5 mln zł, powiedziała, że nie jesteśmy w stanie tego zebrać, bo to niewyobrażalne pieniądze. Tymek powiedział wtedy: "Mamo, jeśli mnie nie uratujesz, bo nie uda ci się zebrać tej kwoty, to zrobisz to innemu dziecku, pomożesz mu, bo te pieniądze zostaną" . I tym sposobem mamy coraz więcej "aniołów bez skrzydeł", które dołączają do akcji, z dnia na dzień mamy coraz więcej osób pomagających, osób, które pracują bardzo ciężko, niczym mróweczki. Przychodzą na sortownię sortować ubrania, jeżdżą po kiermaszach, noszą puszki. Dołącza do nas młodzież ze wszystkich szkół, jako wolontariat stojący z puszkami. Za to wszystko każdemu serdecznie dziękujemy! Dziękujemy też darczyńcom, którzy nas wspierają, bo bez nich Tymek by nie przeżył.
Dziś na rzecz chłopca działa już około 100 wolontariuszy. Osoby chętne do pomocy mogą nawiązać kontakt z rodziną Tymka oraz osobami angażującymi się w akcje charytatywne.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny