O planowanej rozbudowie istniejącej infrastruktury chlewni w Przechodzisku mieszkańcy dowiedzieli się w grudniu ubiegłego roku, już po złożeniu przez Karola Szykuta wniosku do gminy o wydanie decyzji środowiskowej. Zawiązał się komitet protestacyjny, który podpisało 58 osób reprezentujących 90 procent gospodarstw domowych. Zarzucają gospodarzowi, że nie skonsultował z nimi swoich planów, a przede wszystkim nie poinformował o zakładanej skali hodowli trzody chlewnej. Ze względu na obostrzenia epidemiologiczne do zebrania w tej sprawie doszło dopiero 25 lutego. Stawiło się ponad 40 osób, w zdecydowanej większości przeciwnych budowie chlewni w ich najbliższym sąsiedztwie.
Młody gospodarz chcący rozwijać rodzinne gospodarstwo, wspierając się prezentacją multimedialną przedstawił najważniejsze założenia biznesowe, wyjaśniając takie kwestie jak wielkość stada, rozwiązania technologiczne dla chowu i żywienia zwierząt, przechowywania gnojowicy i sposobu jej wywozu. Przekonywał również, że w projekcie inwestycyjnym zadbał o możliwie największe ograniczenie uciążliwości smrodu, którego najbardziej obawiają się mieszkańcy. – W dotychczasowej chlewni mamy zbiornik podziemny, który mniej się nagrzewa, przez co jest mniejsze wydzielanie amoniaku. Mamy mieszanki zbożowe, a nie pasze przetworzone. Stosujemy też specjalny preparat do gnojowicy, dzięki któremu nie tworzy się kożuch i spada ilość nieprzyjemnego zapachu – zapewniał Karol Szykut i podkreślał, że docelowa obsada to 3600 sztuk, a nie ujęte w raporcie, wymagane przez przepisy, maksymalne wyliczenia dla 4600 sztuk. Przedstawił również dwie możliwości zagospodarowania gnojowicy: rozwiezienie na pola własne i sąsiednie, poparte deklaracjami chętnych rolników lub wywóz całości do biogazowni.Podane informacje nie spotkały się z większym entuzjazmem obecnych na zebraniu. Wielu z nich definitywnie sprzeciwia się jakiejkolwiek rozbudowie, co miało przełożenie na wynik głosowania. 36 osób wyraziło sprzeciw, jedna wstrzymała się od głosu, a tylko troje było za. – Nie chcę tu żadnej chlewni! Nawet grilla nie rozpalę. Ta inwestycja zmieni moje życie. Pan Szykut nawet nie spotkał się z nami, miał nas za nic – nie krył oburzenia bliski sąsiad inwestora Jerzy Kozłowiec , dodając, że upierając się przy swoich planach młody gospodarz zyska w całej wiosce licznych wrogów.- Jestem najbliższą sąsiadką, znam Przechodzisko od dzieciństwa. To teren przepiękny, rekreacyjny. Czy pan, jako człowiek i sąsiad nie uważa, że krzywdzi tę wioskę? – pytała w imieniu nieobecnego na spotkaniu lidera komitetu protestacyjnego Andrzeja Mironiuka jego małżonka Dorota Mironiuk - Moja działka owszem, jest rekreacyjna, ale nie wiem, co będzie z nią w przyszłości. Proszę nie mówić, że nie będzie śmierdziało, bo będzie, co obserwujemy w okolicy Międzyrzeca. Wiem, że jeśli chlewnia powstanie, to wartość tej działki będzie znikoma, nikt jej nie kupi.Mieszkańcy podnosili również problem przyszłego niszczenia przez samochody transportujące bydło i gnojowicę mającej powstać w ciągu najbliższych dwóch lat drogi w kierunku Zahajek. Na pytania o alternatywne rozwiązania dla kontrowersyjnej lokalizacji lub znaczne ograniczenie obsady trzody inwestor nie dał jednoznacznej odpowiedzi, ale podkreślał, że jest gotowy do rozmów, tak by osiągnąć w przyszłości kompromis. - Wierzę, że do tego kompromisu dojdzie, choć pewnie potrwa to kilka lat – mówił wójt Piotr Kazimierski. - Inwestor jest młodym człowiekiem, jest mieszkańcem tej miejscowości i chce z nią związać życie zawodowe. Znamy jego rodzinę, wiemy, że są ludźmi pracowitymi. To nasi sąsiedzi i nie możemy ich traktować źle. Musimy zrozumieć ich rację, ale też nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nasze życie zmieniało się tylko dlatego, że ktoś wymarzył sobie taką, a nie inną inwestycję, choć ma do tego prawo.Włodarz prosił mieszkańców Przechodziska o wyrozumiałość, racjonalne podejście do problemu i danie szansy młodemu gospodarzowi, jednocześnie zapewniając, że w jego opinii czynnik ludzki jest najistotniejszym elementem i bez wyraźnej zgody ogółu nie wyda pozytywnej decyzji dla tej specyficznej inwestycji. Wyraził również przekonanie, że gminie Drelów powinna być pisana inna przyszłość niż tylko bycie wiejskim zapleczem dla kolejnych lokalizacji uciążliwych przedsięwzięć. - Na chwilę obecną nie widzę potrzeby budowania w naszej gminie wielkich chlewni czy kurników. Nie jesteśmy gminą zacofaną. Uważam, że strategia rozwoju naszej gminy powinna pójść w innym kierunku. Powinniśmy być jako gmina zapleczem logistyczno – mieszkaniowo – usługowo – sypialnianym budującego się dużego węzła komunikacyjnego A2 i S19.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny