Strona używa cookies (ciasteczek). Dowiedz się więcej o celu ich używania. Klikając "Zgadzam się" wyrażasz zgodę na "Politykę Prywatności" i używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Ogłoszenia
-2.6°C
Kontakt
gmina Drelów

Obok tego spektaklu nie można przejść obojętnie

30 listopada 2024 14:03 | autor: red.Mi
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie
Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w Drelowie

70 minut monologu pozostawiającego w odbiorcach potężną dawkę refleksji, zarówno nad tym, jak trudne do udźwignięcia może być życie matki, której uśmiercono syna i która walczy o sprawiedliwość, jak i nad wyjątkowym sposobem zaprezentowania tej wielkiej tragedii na jednej małej scenie... Właśnie takie emocje towarzyszyły drelowskiej publiczności, która miała okazję obejrzeć spektakl jednego aktora "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" w ramach ogólnopolskiego programu Teatr Polska.

Spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" to druga w Drelowie odsłona programu Teatr Polska, w którym uczestniczy Gminne Centrum Kultury. 28 listopada na drelowskiej scenie wystąpiła Agnieszka Przepiórska, aktorka warszawskiego Domu Spotkań z Historią, która zaprezentowała siedemdziesięciominutowy monolog przybliżający tragedię matki przygotowującej się do pogrzebu syna.

Śmierć pobitego przez milicję w 1983 r. studenta Grzegorza Przemyka, jego pogrzeb, który był równocześnie milczącym protestem przeciwko ówczesnej władzy, pełen manipulacji proces sądowy, wreszcie targające sercem Barbary emocje i wspomnienia, znalazły swoje odzwierciedlenie w tekście autorstwa Piotra Rowickiego. A ten, w wykonaniu Agnieszki Przepiórskiej, zdaje się być swoistym pamiętnikiem Barbary Sadowskiej, kobiety, dla której tytułowy maj, jej ulubiony miesiąc, był miesiącem narodzin i śmierci jej syna, jednocześnie czasem zamkniętym klamrą bólu i cierpienia.

Bijąca ze sceny wiarygodność i umiejętność przyciągnięcia uwagi widza przez jednego aktora to niewątpliwy atut tego spektaklu. Obok tej sztuki nie sposób przejść obojętnie, ponieważ to zarówno pokaz wielkiego kunsztu aktorskiego, jak i zapis prawdziwych wydarzeń, którymi żyła nie tylko Warszawa, ale też Polska w latach osiemdziesiątych.

Przypomnijmy... Barbara Sadowska urodziła się w 1940 r. w Paryżu. Po wojnie przyjechała do Polski i zamieszkała w Sopocie, następnie przeniosła się do Warszawy. Skończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych, a w 1957 debiutowała jako poetka opublikowanym w tygodniku „Nowa Kultura” wierszem "Matka". Sześć lat później wyszła za mąż za Leopolda Przemyka. W maju 1964 r. urodziła syna Grzegorza. Na początku lat siedemdziesiątych Barbara zaczęła działać w opozycji antykomunistycznej, z tego powodu została kilkukrotnie aresztowana przez Służbę Bezpieczeństwa, a wiosną 1983 r. milicjanci pobili ją w komitecie pomocy internowanym, który mieścił się przy kościele św. Marcina w Warszawie. Niedługo później Grzegorz świętując z przyjaciółmi zdawaną właśnie maturę, został zatrzymany przez milicję i brutalnie pobity przez funkcjonariuszy z komisariatu przy ul. Jezuickiej. W wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej zmarł w szpitalu, trzy dni przed dziewiętnastymi urodzinami. Sama Barbara, która skupiła się na procesie i walce o sprawiedliwość, zachorowała na raka płuc i zmarła w 1986 r., trzy lata po śmierci Grzegorza.

O pamiętnej śmierci studenta mówiono i napisano wiele, sześć lat temu powstał spektakl "Żeby nie było śladów" oparty na reportażu Cezarego Łazarewicza, a w 2021 r. film fabularny o tym samym tytule, jednak, jak podkreśliła podczas spotkania z publicznością aktorka wcielająca się w rolę Barbary Sadowskiej, o samej matce jeszcze nie powiedziano tyle, ile potrzeba, dlatego też właśnie ona stała się bohaterką spektaklu w reżyserii Anny Gryszkówny produkcji warszawskiego Domu Spotkań z Historią.

- W wieloobsadowym spektaklu "Żeby nie było śladów" [premiera w 2018 r. - przyp. red.] grałam Barbarę Sadowską i już wtedy poczułam, że chciałabym jej dać więcej przestrzeni, że ona w tym spektaklu nie mieści się ze swoją opowieścią, występuje w nim jako mama Grzegorza Przemyka, ale nie zaistniała jako poetka, opozycjonistka, z tym wszystkim, co miała do zaoferowania światu. Słynęła z tego, że była pięknym kolorowym ptakiem, zresztą wychowanym we Francji, a jej pięćdziesięciometrowe mieszkanie w Warszawie było miejscem, gdzie zbierała się cała opozycja, ale także bezdomni z dworca, koledzy i koleżanki Grzegorza, tam nie było klucza do drzwi, był to dom otwarty. Było to wtedy w Warszawie takie miejsce wolności, a ona była kultową postacią, co wiem od osób, które ją znały - wyjaśniła aktorka Agnieszka Przepiórska w trakcie spotkania z publicznością, podczas którego rozmawiano o wydarzeniach sprzed lat oraz genezie spektaklu i emocjach, jakie towarzyszyły widzom podczas jego trwania, a tych nie brakowało, o czym świadczyła choćby długa owacja na stojąco.

Spektakl powstał w Domu Spotkań z Historią, miejscu, które ma na celu popularyzowanie historii, a dodatkowo mieści się przy ulicy Karowej, przy tej samej, przy której urodził się również Grzegorz Przemyk.

- To wszystko połączyło mi się w spójną całość, zrobiłam duży research, rozmawiałam z wieloma osobami, które znały Grzegorza i Barbarę, m.in. z jej przyjaciółką - mówiła Agnieszka Przepiórska, przybliżając jednocześnie widzom szczegóły pracy nad powstaniem tekstu monodramu bazującego na wspomnieniach przyjaciół, słowach samej Barbary zaczerpniętych z dostępnych zapisów cyfrowych lub pamiątek po niej, a także z dokumentacji sądowej. Wyjaśniła również powody ujęcia spektaklu w klamry drogi krzyżowej. - Poprosiłam Piotra Rowickiego [autora tekstu - przyp. red.], żeby napisał mi tekst - modlitwę, czułam, że to jest właśnie modlitwa, litania, takie nasze odprowadzenie Barbary i Grzegorza - dodała aktorka. Pytana o to przez widzów potwierdziła, że postać Barbary znacząco wpłynęła na nią samą i jej życie. - Jestem z nią w wielkiej przyjaźni, podczas spektaklu mam zawsze jej zdjęcie przy sobie, przed spektaklem na nie patrzę i taki mamy rytuał: ja pytam ją o zgodę, czy mogę zagrać ten spektakl, ona mi w mojej głowie zawsze odpowiada. Jestem w bliskiej relacji z tą bohaterką, bo przede wszystkim przedstawiam życie autentycznego człowieka.

Spektakl trwał 70 minut i wypełniony był po brzegi tekstem, w większości wystrzeliwanym bez zająknięcia niczym seria z karabinu. Nad jego nauką aktorka pracowała dwa miesiące. Jak przyznała, był to dla niej długi, żmudny proces, w który dodatkowo musiała wnieść własne emocje, a te, o czym przekonała się drelowska publiczność, doskonale przeniosła na scenę. Podczas spotkania z widzami, zapytana o dotychczasowych odbiorców sztuki, zdradziła, że chciałaby, aby na widowni zasiadała w większej liczbie młodzież, która w ten sposób mogłaby uczyć się historii. - Mam w swoim repertuarze osiem takich sztuk, które opowiadają o kobietach z różnych czasów i właściwie każdy z nich nadaje się do tego, by rozmawiać z młodzieżą. Bardzo mi na tym zależy.

Tego wieczoru wspominano również sam pogrzeb Grzegorza Przemyka prowadzony przez ks. Jerzego Popiełuszkę, który w 1983 r. zgromadził kilkadziesiąt tysięcy osób z całego kraju. Wydarzenie to do tej pory tkwi w pamięci jego świadków, o czym także przypomniano podczas rozmowy.

- To okres moich studiów. Bardzo to wtedy przeżywaliśmy, popełniłam nawet jakiś wierszyk, w którym była strofa "nie zginąć tak jak Przemyk, maturzysta Grześ". On się kończył słowami "tchórze o czystych rękach"... Bo wtedy należało dużo więcej zrobić, ale każdy się bał. W naszej historii mamy prześladowania dotyczące działaczy i ich synów, w samym Międzyrzecu mamy przykład braci Tokarskich - mówiła zasiadająca na widowni Grażyna Puszkarska , mieszkanka Międzyrzeca Podlaskiego, przewodnicząca Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” pracowników oświaty. Przypomniała w kilku słowach historię Wiesława Tokarskiego i działającej na terenie Międzyrzeca Podlaskiego organizacji Związek Ewolucjonistów Wolności, mówiła też o powszechnie znanej kwestii fałszowania historii. - Trzeba było studiować w latach 80-tych, by dowiedzieć się, że to, co dzieje się na lekcjach historii, jest fałszem totalnym. W zasadzie w okresie powojennym z bandytów zrobiono bohaterów, a z bohaterów bandytów. Odkłamanie tego jest trudne.

Jak zauważyła, spektakl, który miała tego dnia okazję oglądać, doskonale oddał klimat czasów, w których Barbarze Sadowskiej przyszło się mierzyć z ówczesną władzą. - Spektakl jest cudowny. Oddaje atmosferę, autentyzm tamtej sytuacji. To coś niesamowitego. Tak było, chociaż komuś się wydaje, że artysta stworzył jakąś wizję, ale to jest prawda. Rzeczywiście tę historię należałoby upowszechnić, tylko w jaki sposób zainteresować młodzież historią, skoro wiele zrobiono, by jej historię obrzydzić. To smutne. To nasza tożsamość, jeżeli nie znamy swojej historii, to nie mamy prawa mówić o przyszłości narodu. To jest głębokie, historii należy się uczyć - podkreśliła Grażyna Puszkarska.

Dodaj swój komentarz:
  • captcha
  • Komentarze zawierające treści powszechnie uznane za obraźliwe lub niecenzuralne zostaną usunięte
    reklama | ogłoszenia | regulamin | kontakt

    «Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»

    Copyright 2020 © Międzyrzec.info
    Lokalny portal informacyjny