W drugiej połowie grudnia ubiegłego roku drelowski urząd gminy poinformował o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia polegającego na budowie bezściółkowej chlewni w miejscowości Przechodzisko. Lokalny inwestor, hodujący obecnie ok. 500 sztuk świń, planuje budowę dwóch kolejnych budynków inwentarskich na własnej działce, w których znajdować się będą 4622 sztuki trzody chlewnej. – Chlewnię posiadam już od ponad 15 lat. Przez ASF zostaliśmy jedynym gospodarstwem w gminie, które hoduje taką ilość świń. Do rozwoju gospodarstwa zmusza mnie system ich odbioru. Zakłady mięsne zakładają tylko odbiory cało-samochodowe, inaczej nie opłaca im się przyjeżdżać. Przy sprzedaży małych partii hodowla przestaje być opłacalna. Obecnie mam na chlewni 100 macior, zatem tuczniki muszę mieć gdzie trzymać. Aby utrzymać gospodarstwo, muszę mieć możliwość tuczu, niestety sprzedaż prosiaków nie jest dochodowa – wyjaśnia mieszkaniec Przechodziska Karol Szykut .
Umiejscowienie inwestycji w samym centrum wioski spotkało się ze stanowczym sprzeciwem mieszkańców oraz osób posiadających tam grunty. Zawiązano komitet protestacyjny, który 22 stycznia br. wystosował podpisany przez 58 osób wniosek do wójta gminy o wydanie negatywnej decyzji dla inwestycji. – Po uzyskaniu informacji na temat budowy chlewni w Przechodzisku od jednego z mieszkańców oraz weryfikacji jej prawdziwości, skontaktowałem się z dwoma jej mieszkańcami, by wspólnie wraz z całą społecznością protestować przeciwko budowie tej chlewni. Uzgodniliśmy sposób dalszego działania związany ze zbiórką podpisów oraz merytorycznym uzasadnieniem wniosku w odniesieniu do inwestycji. Ponad 90 procent gospodarstw domowych w Przechodzisku jest przeciw tej inwestycji, co potwierdza słuszność naszego protestu i faktu, że pan wójt powinien wydać negatywną decyzję dla planowanej inwestycji - wyjaśnia jeden z właścicieli gruntów Andrzej Mironiuk , stojący na czele osób sprzeciwiających się budowie, na co dzień pełniący funkcję radnego powiatu bialskiego. Protestujący argumentują swoje stanowisko przede wszystkim znaczną uciążliwością lokalizacji chlewni w centrum wioski, wpływającą na obniżenie komfortu życia mieszkańców Przechodziska i miejscowości ościennych ze względu na silny odór. Zaznaczają również, że zbyt duża ilość gnojowicy wywożona na okoliczne pola będzie stanowiła zagrożenie ekologiczne. Podkreślają też, że nie odbyły się żadne konsultacje inwestora z mieszkańcami. – Do tej pory nie było żadnego spotkania – przyznaje Barbara Oleksiuk , sołtys wsi Przechodzisko. - Wiemy tylko tyle, ile otrzymaliśmy w informacji od wójta. Jak tylko będzie można zorganizować spotkanie, chcemy się spotkać z panem Szykutem, żeby opowiedział nam o swoich planach. Mieszkańcy nie chcą się zgodzić na taką ilość świń .
- Ze względu na epidemię spotkanie nie mogło być do tej pory zorganizowane, będzie w lutym – kontrargumentuje młody rolnik. – Wcześniej składałem zapytanie do gminy o rozbudowę powyżej 210 DJP (DJP-umowna jednostka liczebności stada*-przyp.red.), r ozmawiałem również z sołtysem i sąsiadem. Nie było sygnałów, że komuś to przeszkadza. Sprzeciw wyraziło 53 ze 183 mieszkańców. Protest mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie protestować, zwłaszcza ci, którzy też hodują kaczki czy gęsi. Wskazują odległość 9 metrów od najbliższego sąsiada. Ale w raporcie środowiskowym są dwa warianty, ten, o który wnioskowałem i alternatywny, związany z mniejszą odległością od sąsiadów. Protestujący wzięli pod uwagę właśnie ten gorszy wariant. Odsunąłem się od domu sąsiadów prowadzących również gospodarstwo rolne o około 40 metrów. A od osób, które takiego gospodarstwa nie prowadzą, to już odległość w granicach 300 metrów . Gospodarz odpowiada na zarzut dużej ilości gnojowicy wyjaśnieniem, że będzie ona magazynowana w zamkniętych zbiornikach bezodpływowych znajdujących się pod budynkiem i zostanie wykorzystana jako nawóz naturalny. - Będę stosować nawozy naturalne zgodnie z obowiązującymi przepisami, dobrą praktyką rolniczą oraz zgodnie z warunkami określonymi w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, o którą wystąpiłem – wyjaśnia Szykut i przybliża plany ograniczenia emisji amoniaku. - Podczas skarmiania zwierząt będą stosowane dodatki paszowe wspomagające działanie naturalnych enzymów występujących w organizmie, poprawiając wykorzystanie substancji odżywczych zawartych w paszy i ograniczając tym samym emisję amoniaku z chlewni poprzez lepsze wykorzystanie azotu z pasz. Jestem młodą osobą mającą rodzinę, chcemy się rozwijać, budujemy się właściwie obok gospodarstwa. Sam bym przecież też sobie nie chciał szkodzić .
Obie strony konfliktu oczekują na decyzję wójta gminy, który przyznaje, że będzie ona oparta m.in. o wcześniejsze, choć nie wiążące, opinie takich organów, jak Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Lublinie, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Białej Podlaskiej, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie oraz Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego. – Stanowisko gminy w tej kwestii jest niezmienne i zbieżne z sytuacjami podobnymi, które miały do tej pory miejsce, bez względu na to, czy jest to chlewnia, obora czy kurnik. Jeśli jest to inwestycja, która znacząco wpływa na środowisko i wymaga mojej decyzji, zawsze podkreślam, że kieruję się wolą mieszkańców. Ma tu miejsce zdecydowany protest mieszkańców, a w takim wypadku nie mogę dać pozytywnej decyzji. Uznaję głos mieszkańców jako decydujący – zaznacza wójt gminy Drelów Piotr Kazimierski. – Zapachów nie da się zamknąć w pomieszczeniu, więc zmienią one życie ludzi, wpłyną na ich funkcjonowanie. Sytuacja jest bardzo złożona, ale liczę na to, że doprowadzi do konsensusu. Sugerowałem inwestorowi, by spróbował zmodyfikować wniosek i zmniejszyć zakres inwestycji, tak by nie sprawiała w przyszłości uciążliwości dla mieszkańców. Jego atutem jest to, że jest młody i mieszka w tej miejscowości, chce się rozwijać. Przywilejem młodych rolników jest inwestowanie na własnej posesji, ale niestety nie żyjemy na bezludnej wyspie i musimy się liczyć z głosem mieszkańców. Potrzebny jest tu kompromis. Bez zgody mieszkańców nie będzie zgody gminy. Mam nadzieję, że uda się szybko zorganizować spotkanie, na którym zostaną wyjaśnione wszystkie kwestie.
Na chwilę obecną pozytywną opinię dla inwestycji wydał Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, natomiast w najbliższych miesiącach powinny spłynąć opinie pozostałych organów. Jak podkreśla Kazimierski, opinie tych instytucji, które coraz wyraźniej biorą pod szczególną uwagę konflikt społeczny, nie są dla niego ściśle wiążące, jednak rzucają na sprawę pewne światło i pomagają podjąć decyzję środowiskową. Dodaje również, że oprócz protestu bierze też pod uwagę potencjał samej miejscowości. Protestujący w swoim wniosku zawarli obawy o zaniechanie planowanej przebudowy drogi powiatowej Zahajki – Przechodzisko – Drelów i znaczne obniżenie wartości nieruchomości i gruntów, które w związku z pobliską potężną chlewnią trudniej będzie sprzedać pod inwestycje mieszkaniowe. - Wieś wciąż się rozwija, a w najbliższym dwuleciu zapewne doczeka się drogi asfaltowej łączącej ją bezpośrednio z Zahajkami, co będzie znacznym skrótem dla dojazdu do drogi wojewódzkiej prowadzącej do Międzyrzeca. Tym samym atrakcyjność osadnicza na pewno się poprawi – przybliża gminne plany włodarz uspakajając narastające napięcie wśród mieszkańców.
________________________
*DJP-umowna jednostka liczebności zwierząt gospodarskich odpowiadająca zwierzęciu o masie ciała 500 kg. Na 210 DJP może się składać, np.: 210 krów lub 1500 tuczników albo 600 macior czy też 52.500 kur liczonych wg stanu średniorocznego.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny