Było już po referendum, w którym Mirosława Kapłana odwołano z funkcji wójta. 16 grudnia, po godz. 18 wójt i jeden z kierowników porządkowali w urzędzie dokumentację, spodziewając się rychłego przybycia do gminy komisarza. Wtedy do urzędu zapukali policjanci. Jak się okazało, jeden z radnych, zawiadomił mieszkańców gminy i komisariat, że wójt z urzędnikiem pakują do samochodu dokumenty.
Pod urzędem szybko pojawiła się grupa politycznych przeciwników wójta, odgrażając się, że nie pozwoli okradać gminy. Policję wzywano trzykrotnie, ale za każdym funkcjonariusze stwierdzali, że nie mają podstaw do interwencji wobec wójta i kierownika. Ochotnicy przez całą noc pilnowali urzędu oraz samochodu kierownika, bo w bagażniku zauważono segregatory z dokumentami. Rano komisyjnie odniesiono je do urzędu.
W minionym tygodniu radzyńska prokuratura poinformowała o zakończeniu czynności sprawdzających i odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie niszczenia i usuwania dokumentów w międzyrzeckim Urzędzie Gminy.
– Nie było żadnej kradzieży czy wynoszeniu dokumentów – komentuje Mirosław Kapłan. - Pracownik miał zadanie uporządkowania i zarchiwizowania dokumentacji. Część pracy chciał wykonać w domu, bo było już późno. I miał na to moje upoważnienie - dodaje.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny