W drugiej turze wyborów mieszkańcy zdecydowali, że to Pan obejmie funkcję burmistrza na najbliższe 5 lat...
Tak. I pragnę podziękować wszystkim ludziom, którzy po pierwsze zechcieli wziąć udział w drugiej turze wyborów, a w szczególności tym, którzy zechcieli zagłosować na mnie. Wdzięczny jestem wszystkim wyborcom. Również tym, którzy oddawali głosy na mojego kontrkandydata, bo to tak naprawdę święto demokracji. Świadczy o tym stosunkowo wysoka frekwencja. Osobiście myślałem, że będzie znacząco mniejsza w II turze wyborów. To bardzo dobrze świadczy o mieszkańcach naszego miasta.
Co oznacza zwycięstwo w wyborach dla pana?
To przede wszystkim ogromna nobilitacja i ogromny kredyt zaufania od mieszkańców naszego miasta. Bycie zastępcą burmistrza, a bycie burmistrzem to jakby dwie, różne role. W tej nowej roli cała odpowiedzialność spadnie na moje barki. To ogromne wyzwanie. Czy zmieni się coś w życiu osobistym? Tego nie wiem. Za szybko o tym mówić. Na pewno nie zmieni się mój charakter i nie zmieni się moje podejście do wykonywanej pracy. Kocham to miasto i zawsze oddawałem i będę oddawał mu całe serce. Myślę, że trzeba być zawsze dobrym człowiekiem. Dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest.
Wprowadził Pan do nowej rady miasta siedmiu członków ze swojego komitetu. To bardzo dużo, ale za mało, żeby mieć większość. Jakie ma pan pomysły, żeby zachęcić większe grono radnych do współpracy?
Myślę, że przez ostatnie lata pokazywaliśmy, że bez względu na to, kto reprezentował i jaką opcję, czy jakie barwy polityczne w radzie miasta, to potrafiliśmy dokonywać konsensusu. I to w najbardziej kluczowych sprawach dla miasta. Przeważnie dochodziliśmy do wspólnych konkluzji i zgodnej realizacji wspólnych przedsięwzięć. Myślę więc, że i tym razem będzie podobnie. Bardzo na to liczę, bo uważam, że jeżeli ktoś naprawdę ma dobro Międzyrzeca głęboko w sercu, to bez względu na to, jaki komitet wyborczy reprezentował przed wyborami, to teraz wszyscy musimy siąść wspólnie do stołu i myśleć o tym, co dalej z naszym miastem.
Na kiedy zaplanowane jest zwołanie pierwszej sesji rady miasta w nowym składzie?
Pierwsza sesja - inauguracyjna - czyli związana z zaprzysiężeniem zarówno burmistrza, jak i nowych radnych, wyznaczona jest na 6 maja. Ta sesja odbędzie się 6 maja o godzinie 13.00 w Kinie Sława. Serdecznie zapraszam na nią wszystkim mieszkańców.
Wybory do sejmiku wojewódzkiego wygrało PiS, zaś lokalny poseł tej partii Dariusz Stefaniuk, jeszcze w czasie kampanii, a nawet przed nią otwarcie deklarował, że stawia na współpracę właśnie z panem. Jakie to ma znaczenie dla Międzyrzeca?
Jak wielokrotnie podkreślałem w różnego rodzaju wypowiedziach, to Międzyrzec jest najważniejszy i współpraca z wszystkimi opcjami politycznymi jest bardzo ważna. Bo tak naprawdę to, jak będzie żyło się mieszkańcom, zależy od tego, w jaki sposób będziemy komunikować się z różnymi partiami czy z różnymi instytucjami. Być może łatwiej jest mi, bo nie jestem członkiem żadnej partii politycznej. Nigdy nie zamykano przede mną drzwi, kiedy trzeba było jechać i rozmawiać z różnymi ludźmi. Myślę, że tak będzie dalej, bo jest wielu ludzi, którzy tak naprawdę wierzą w Międzyrzec, znają jego potrzeby i chcą pomóc je realizować.
Posiadanie dobrych relacji z urzędem marszałkowskim, w którym decydujący głos mają politycy PiS, jest istotne dla miasta. A jakie są realne możliwości współpracy z politykami aktualnie rządzącej koalicji, którzy zarządzają środkami centralnymi za pośrednictwem urzędu wojewódzkiego?
Myślę, że jest to coś, co udowadniali oni, już niejednokrotnie. Zarówno współpraca z urzędem wojewódzkim, także w tym w poprzednim wydaniu, sprzed jak i po 15 października układa się bardzo dobrze. A jeżeli chodzi o Urząd Marszałkowski, to tutaj też nie będzie problemu, gdyż mamy wspólne cele. Bez względu na to, kto z jakiej opcji pochodzi. Naprawdę wierzę, że władze województwa lubelskiego wyznają te same zasady, które wyznaję ja, czyli krótko mówiąc, że to mieszkańcy są najważniejsi. Nie jest ważne, kto na kogo głosuje. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy wspólnymi siłami zrobili maksymalnie dużo dla tego miasta. Zrozumienie w tej kwestii było, jest i na pewno będzie.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje?
Oczywiście, że tak. Było to doskonale widać w ciągu pięciu ostatnich lat, kiedy to zrealizowaliśmy parę fajnych (w moim przekonaniu) projektów w mieście dzięki właśnie różnego rodzaju porozumieniom i współpracy. Także z politykami różnych opcji. Zalety zgody i współpracy udowodniła też kampania i sam przebieg procesu wyborczego. Uważam, że to forma mojej kampanii opartej na merytoryce i programie wyborczym, z pozytywnym przekazem, nie atakującym innych kontrkandydatów, przyniosła skutek. Myślę, że wszyscy jesteśmy już zmęczeni ciągłymi kłótniami. Potrzebujemy dużo optymizmu w sercu, gdyż musimy zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
Uzyskał Pan prawie 54% poparcia w wyborach, co oznacza, że prawie połowa mieszkańców miasta albo nie zaufała obietnicom wyborczym, które Pan głosił w trakcie kampanii, albo nie uważała za swojego przedstawiciela, np. lidera partii, któremu ufają. Jak planuje Pan pogodzić, przekonać do siebie mieszkańców, którzy głosowali na kontrkandydata, albo nie zdecydowali się na pójście na wybory w drugiej turze?
Wybory to święto demokracji. Każdy z nas ma prawo głosować na tego kandydata, którego wspiera, któremu uwierzył, i który jest mu bliższy. Wszyscy jesteśmy takimi samymi mieszkańcami. Zdobycie zaufania jest jednym z wyzwań na nową kadencję, aby zwykłą, codzienną pracą i obecnością przekonać do siebie tych niezdecydowanych. Trzeba też pamiętać o tym, że drugie tury wyborów, są zupełnie inne, niż pierwsze. Często wówczas zdarza się też tak, że nie głosujemy za kimś, ale przeciwko komuś. Ale taki jest świat. I myślę, że zwykła, codzienna praca musi udowodnić to, że po pierwsze ci, którzy mi zaufali się nie zawiodą, a ci, którzy głosowali na mojego kontrkandydata zobaczą gdzieś światełko w tunelu.
Patrząc na wyniki i biorąc pod uwagę tylko tych mieszkańców, którzy poszli do urn, to nasze miasto zostało podzielone na pół. Dodatkowo patrząc na komentarze, które były publikowane w trakcie wyborów, można odnieść wrażenie, że mieszkańcy naszego miasta są mocno sfrustrowani i podzieleni. I nie bierzemy, tu pod uwagę, komentarzy, które ewidentnie zostały pisane przez tzw. „trolli”. Z czego to według Pana wynika i jaki ma Pan pomysł na zbudowanie silnej wspólnoty mieszkańców?
Przede wszystkim nie da się rozwijać miasta bez zaangażowania wszystkich mieszkańców. Jestem głęboko przekonany, że otwartością, którą też proponowaliśmy w kończącej się kadencji, jesteśmy w stanie podziały zasypać. Będzie to wymagało dużo pracy, ale nigdy nie można obracać się plecami do tej części mieszkańców, którzy głosowali inaczej. Wszystko jeszcze przed nami, ale myślę, że uczciwą pracą i po prostu tym, jakim kto jest na co dzień, można ludziom udowodnić, że możemy działać w tym mieście wspólnie. Wspólnie i z przekonaniem, że robimy to dla dobra wszystkich mieszkańców, a nie tylko, dla określonej grupy społecznej, czy danej części społeczeństwa. Po prostu dla wszystkich. A skąd wynika podział? Trzeba pamiętać, że kampania wyborcza toczy się zupełnie innymi prawami. W Międzyrzecu przez około pół roku (może trochę krócej) pojawiały się różne głosy. Głosy wsparcia oraz głosy krytyki. Trzeba wziąć po uwagę fakt, że być może niektórym zależało tylko na tym, żeby nas skłócić albo po prostu, w sposób niewybredny, wyrazić swoją opinię. A trolle? Trolle są i będą i tego nie zmienimy, bo tak wygląda teraz świat.
Myślę też, że jest to dobry moment do przemyśleń i być może nawet, żeby zmienić coś we własnym zachowaniu. Bardzo bym jednak chciał, żebyśmy czerpali dobre wzorce ogólnopolskie, a nie te, które są najgorsze i najbardziej przykre. Ale niestety tak jest i od tego nie uciekniemy. Media społecznościowe stwarzają niebywałą możliwość pisania tego, co się chce. Wydaje mi się jednak, że część z tych treści była nieprzemyślana, a być może nawet nieodpowiedzialna. Hejt w większym lub mniejszym stopniu, czy też negatywne opinie, wynikające z podziałów, dotyczyły każdego z nas, czyli całej szóstki, która od początku brała udział w wyścigu o fotel burmistrza.
Jakich pierwszych działań możemy się spodziewać po oficjalnym objęciu urzędu?
Wyznaczenia mojego zastępcy. Wiceburmistrz zawsze był i zawsze będzie potrzebny, bo bycie burmistrzem to szereg obowiązków, a czas nie jest z gumy, więc ciężko być wszędzie naraz. Ponadto, na pewno, żadnych pochopnych zmian. Doskonale Państwo wiedzą, że nie przychodzę z zewnątrz. Pracuję w samorządzie już od wielu lat i wiem, jak on funkcjonuje. Gdzie mamy deficyty, ale też gdzie są ewidentne plusy. Na pewno nie wszystko jest idealne, ale uważam, że trzeba być w życiu człowiekiem rozważnym. Szybkie decyzje, to przeważnie złe decyzje. Trzeba pamiętać o tym, że musimy wszyscy ochłonąć. Musimy poczekać do 6 maja do sesji inauguracyjnej rady miasta. Więc powoli, spokojnie. Co do inwestycji, to trzeba pamiętać, że część działań mamy w realizacji i nie przewiduję wywracania programu inwestycyjnego do góry nogami. Przez ostatnie 5 i pół roku byłem za to bezpośrednio odpowiedzialny, więc byłoby to, co najmniej dziwne, gdybym teraz robił jakieś nagłe zmiany. Po prostu - cały czas sukcesywnie do przodu, gdyż dużo wyzwań jeszcze przed nami.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny