Zgodnie z zamysłem norweskiego inwestora na terenie gmin Drelów i Kąkolewnica (w ciągu łąk pomiędzy Szóstką, Worsami, Wygnanką, Kąkolewnicą i Żakowolą) mają być wybudowane 22 turbiny wiatrowe, w tym 12 na obszarze miejscowości Szóstka i Worsy. W celu rozeznania się w sytuacji oraz poznania opinii lokalnej społeczności w dniu 10 lipca w Szóstce zorganizowano spotkanie informacyjne, które było okazją do przekazania szczegółów planowanej inwestycji. Na spotkanie przybyli mieszkańcy obu zainteresowanych miejscowości, pojawili się również przedstawiciele gminy Kąkolewnica.
- Wstępnie mieszkańcy nie wyrazili swojej dezaprobaty. Oczywiście sprawa nie jest ostateczna, bo j eśli dojdzie do tej inwestycji to takich zebrań, a także uchwał rady gminy, będzie w przyszłości wiele, ale przedstawiciele firmy norweskiej byli zadowoleni z tego, że jest zainteresowanie dalszymi rozmowami na ten temat - podsumował lipcowe spotkanie wójt Piotr Kazimierski .
Wstępna akceptacja mieszkańców pozwala firmie rozpocząć dalsze działania. Najpierw zgłosi się ona do właścicieli poszczególnych działek, które typuje do posadowienia na nich turbin, a po uzyskaniu ich zgody przeprowadzi odwierty i badania gruntu. Są one niezbędne do ustalenia, czy grunt posiada odpowiednią nośność. Pozytywne wyniki pozwolą inwestorowi zwrócić się do gminnego samorządu o ujęcie w planie miejscowym danego terenu jako otwartego na tego typu inwestycje.
Jak zaznaczył włodarz, jeśli mieszkańcy sąsiedniej gminy Kąkolewnica nie wyrażą zgody na inwestowanie na ich terenie, istnieje również opcja posadowienia większej ilości turbin, np. o 2-3 sztuki więcej, na terenie samej gminy Drelów, a wszystko to będzie zależało od woli lokalnej społeczności. Firma zamierza utrzymać odległość minimalną 700 m od zabudowań mieszkalnych.
- Samorząd jest tym oczywiście jak najbardziej zainteresowany, ponieważ dla nas to bardzo duże wpływy do budżetu. Korzystają też właściciele gruntów, na których te turbiny będą posadowione, a także wszyscy właściciele posesji znajdujących się w zasięgu śmigła, czyli w promieniu prawie 200 metrów tzw. omiotu. W trakcie legislacji Sejmu RP jest też poprawka uchwały, która gwarantowałaby dodatkowe opłaty na rzecz gminy, wypłacalne mieszkańcom nieruchomości położonych bliżej niż 1000 m, nawet w kwocie 20 tys. zł. Zachęty finansowe są więc bardzo duże - podkreślił wójt Piotr Kazimierski. - Na ten moment odnotowuję umiarkowane zainteresowanie mieszkańców, co mnie cieszy, bo uważam, że każdą taką inicjatywę, która daje możliwość zarobienia niezłych pieniędzy, zarówno przez samorząd, jak i samych mieszkańców, trzeba brać pod uwagę. Wiadomo, jakie obecnie są dochody z rolnictwa, więc jeśli pojawiają się alternatywne możliwości zarabiania na swoich nieruchomościach, to wielu mieszkańców na pewno się tym zainteresuje. Już się interesują, otrzymuję dużo telefonów, więc odsyłam ich do kontaktu z firmą, która informuje na bieżąco o szczegółach inwestycji.
Według szacunków włodarza, podatki należne gminie z tytułu budowy turbin i linii przesyłowych na nieruchomościach leżących w jej obrębie, mogą przynieść wpływ do budżetu w kwocie co najmniej równej, a nawet przewyższającej wszystkie obecne podatki (rolny, leśny, od nieruchomości), czyli ok. 3 mln zł rocznie. Ponadto, na podstawie szacunków inwestora można tu mówić o kwocie 2 mln zł, która zasili prywatne portfele właścicieli nieruchomości. Pozytywne zmiany w legislacji miałyby zasilać tzw. fundusz partycypacyjny w budżecie gminy dodatkową kwotą 20 tys. zł za 1 MW wytworzonej energii, a te środki byłyby przekazywane rocznie mieszkańcom posesji posadowionych w promieniu 1000 m od turbin.
- Proces inwestycyjny jest długi, od 5 do nawet 7 lat. Zainteresowanie firmy jest duże, ponieważ teren jest odkryty, na razie nietknięty uciążliwymi inwestycjami, są tam odpowiednie odległości od posesji, linii trakcyjnych i obszarów chronionych. Gdyby ta firma sie wycofała, choć nic na to nie wskazuje, to zainteresowanie nadal będzie. Warunkiem nie do przejścia jest nośność gruntu, a tam wszędzie są torfy, muszą więc odbyć się odwierty. Jeśli te warunki będą dobre, to na pewno będziemy zabiegać o to, aby tego typu inwestycje na naszym terenie powstały, ale też na pewno nie wtedy, gdy mieszkańcy będą z tego tytułu niezadowoleni i będą protestować - zapewnił wójt Piotr Kazimierski.
Jak zauważył, warto rozważyć budowę tych turbin, jednak należy mieć świadomość, że jest to inwestycja na pokolenia. Wpływy finansowe są niebagatelne i kuszące, a należy liczyć się również z tym, że terenem tym mogą interesować się też inne firmy inwestujące w mniej lub bardziej uciążliwe przedsięwzięcia.
- Budowa turbin wiatrowych jest najmniej uciążliwa, choć nie każdemu się one podobają. Dla mnie to synonim nowoczesności, choć wiem, że niektórym mogą one przeszkadzać. Na pewno ta inwestycja jest mniej groźna i inwazyjna niż biogazownie, energia fotowoltaiczna, czy energia atomowa. Jeśli odsuniemy na bok uciążliwości widokowe powodowane przez turbiny, to nie ma żadnych udowodnionych uciążliwości zdrowotnych, przynajmniej na dziś nie ma badań to potwierdzających - stwierdził włodarz. - Jesteśmy więc ciekawi i otwarci, bo to szansa na rozwój gminy i poważne zasilenie budżetu mieszkańców miejscowości Szóstka i Worsy oraz, być może, Aleksandrówki, gdzie również jest wstępna propozycja rozważenia postawienia trzech turbin.
Po przebadaniu gruntów i wytypowaniu ewentualnych miejsc posadowienia turbin odbędą się kolejne spotkania z mieszkańcami, podczas których zostaną poruszone kwestie formalne. Gdy mieszkańcy będą już związani z inwestorem umowami wstępnymi określającymi lokalizację obiektów, rada gminy podejmie stosowne uchwały, które pozwolą w przyszłym roku wpisać do planu miejscowego określony teren inwestycyjny.
- Ważne jest w tym to, że z racji dużego rozdrobnienia działek, co najmniej ponad 100 osób skorzysta w mniejszy lub większy sposób z tej inwestycji i środków przez nią płaconych. A jeśli wejdzie opracowywana ustawa, czyli ta "odległościówka", to skorzystają również ci, na których działkach nie będą posadowione turbiny, lub których nie będą one omiatały, a to z racji określonej odległości od turbiny. 20 tys. zł rocznie to wcale niemałe pieniądze, więc to niebagatelna kwota za niezbyt uciążliwe sąsiedztwo. Patrząc na mapę można stwierdzić, że będzie się na tę dopłatę łapało kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt posesji - podsumował wójt.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny