Ta historia zaczęła się pewnego zimowego wieczoru, gdy do drzwi plebanii w Witorożu zapukało dwóch mężczyzn. Chcieli zachować anonimowość. Poprosili jedynie, aby ks. proboszcz Jerzy Olędzki przyjął ich znalezisko. Był nim niewielki dzwon z wykutą datą – 1898. Oddano go do renowacji. Kiedy odzyska serce wróci wróci tam, gdzie jego miejsce – na kościelną dzwonnicę.
Sprawa znaleziska nabrała w międzyczasie rozgłosu i przypomniano opowieści najstarszych mieszkańców o dzwonach ukrytych przez parafian w obawie przed grabieżą.
Wójt Piotr Kazimierski postanowił poszukać dzwonów, by nie padły one łupem "mniej uczciwych zbieraczy skarbów". Zgodę na to wydał konserwator zabytków. Na początku kwietnia teren wokół witoroskiej świątyni zbadano przy pomocy wykrywaczy metali. Pracami kierował Mieczysław Bienia, archeolog z Muzeum Południowego Podlasia. Odkrycia przerosły oczekiwania. Wprawdzie dzwonów nie odnaleziono, ale udało się odkryć wiele elementów unickich oraz gockie fibule z II lub III wieku (były to ozdobne elementy, którymi kobiety i mężczyźni spinali szaty).
W maju archeolodzy wrócili do Witoroża. Przy użyciu koparki dokonano sondażowego wykopu. Tym razem natrafiono na fragmenty glinianych urn, w których prawdopodobnie zakopano resztki spalonych zwłok.
- To nie może być przypadek – mówi Mieczysław Bienia. - Trudno uwierzyć, aby ktoś na takiej małej przestrzeni zgubił tyle przedmiotów użytkowych. Wszystko wskazuje, że było tu cmentarzysko. Na razie to zasypujemy i latem tu wrócimy, będziemy prowadzić stacjonarne badania archeologiczne – zapowiada.
Archeolog dodaje, że obok cmentarzyska powinna znajdować się osada.
- Wtedy była inna gospodarka rolna, po 5-6 latach uprawy ziemia była wyjałowiona, przenoszono się więc w inne miejsce – opowiada. - Często po kilku czy kilkunastu latach wracano na stare miejsce. Wiemy, że w niedalekich Horodyszczach w średniowieczu co 7-8 lat zmieniano miejsca upraw, natomiast grodzisko, osada była stała. Tu także cmentarzysko mogło być stałe. Mogli się przesuwać o 10 kilometrów dalej ale zmarłych chowano w tym samym miejscu. Jeżeli latem potwierdzimy istnienie cmentarzyska, to jesienią spróbujemy szukać osady – snuje plany na przyszłość.
Wójt Piotr Kazimierski, który towarzyszył archeologom zapewnia jednocześnie, że nie zrezygnowano z poszukiwania dzwonów. Ich historię spróbowano odtworzyć na podstawie rozmów z mieszkańcami.
- W 1915 roku Niemcy zdjęli dzwony i na rampie w Sokulu miały być one załadowane do pociągu - opowiada. - Jednak mieszkańcy zorganizowali składkę dla jednego z Niemców i wypisał on fałszywe świadectwo załadowania dzwonów. Ostrzegł przy tym, żeby je ukryć, bo mogą przyjść następni żołnierze i ponownie je zabrać. Dzwony zabrano z powrotem do Witoroża i zakopano w szopie na drewno – relacjonuje Piotr Kazimierski.
Wójt postanowił ufundować nagrodę w wysokości 2 tys. zł dla osoby, która pierwsza natrafi na dzwony. Ma nadzieję, że to jeszcze bardziej zmotywuje do poszukiwań.
Gmina planuje również organizację tygodniowego pikniku archeologicznego, podczas którego oprócz kolejnych odkrywek w Witorożu zorganizowano by także wypady w inne ciekawe archeologicznie miejsca, m.in. do Horodka, Żerocina i Szóstki. W akcję mają być włączeni gimnazjaliści.
- Byłaby to niepowtarzalna okazja do poznania bogatej przeszłości tych ziem, budowania świadomości swojego regionu i pogłębiania wiedzy historycznej młodzieży – stwierdza Michał Olesiejuk z Urzędu Gminy. - W przyszłości planujemy również stworzenie interaktywnej mapy. Umiejscowione byłyby na niej stanowiska archeologiczne, pokazane znalezione tam przedmioty, podany rys historyczny – dodaje.
Archeologiczny piknik ma się odbyć na przełomie lipca i sierpnia.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny