Z Miś na wernisaż w Strzakłach
- Poznałam pana Zbigniewa Jankowskiego kilka miesięcy temu. Moja pracownica Agnieszka Baj, zbierając materiały do książki "50 lat Gminy Międzyrzec Podlaski", trafiła do jego domu i obejrzała galerię, potem podekscytowana powiedziała mi, że poznała kogoś niesamowitego, kogoś, kto pięknie tworzy i jest niezwykle emocjonalnym człowiekiem, wartościowym w znaczeniu takiego fajnego przekazu, opowiadania o tym, co robi. Zaproponowała wystawę. Jestem otwarta na pomysły moich pracowników, więc zaprosiłam pana Jankowskiego do siebie - wspomina dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Międzyrzecu Podlaskim z siedzibą w Wysokim Magdalena Chodzińska , organizatorka wystawy. - Pierwsze jego słowa brzmiały: "Jestem bardzo zamkniętym człowiekiem, nie wiem, czy cokolwiek powiem"... Zaczęliśmy rozmawiać przy kawie, a gdy temat zszedł na jego obrazy to okazało się, że jest niezwykle otwartym człowiekiem, niezwykle wartościowym i skromnym, to jest piękne. Jest skromny i trochę wycofany, ale gdy zaczyna mówić o swoich obrazach to widać błysk w oku, pasję.
Kilka słów o artyście
Zbigniew Jankowski urodził się w 1943 r. w Pościszach Starych w rodzinie robotniczej. Od dziecka interesował się malarstwem, rysował wyrażając siebie i swoje emocje. Po ukończeniu szkoły podstawowej został przyjęty do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. Nauczyciele od razu dostrzegli i docenili talent oraz potencjał młodzieńca, jednakże choroba ojca spowodowała przerwanie nauki i rezygnację z realizacji marzeń. Pomoc rodzinie i praca w gospodarstwie stały się dla młodego artysty priorytetem. Mając 18 lat wyjechał do Bytomia, gdzie zatrudnił się w kopalni, by wspomagać finansowo rodzinę. Podczas pracy na Śląsku ukończył dwuletnie Ognisko Plastyczne na kierunku malarskim przy Domu Kultury w Gliwicach. W tym czasie obowiązki zawodowe łączył z zajęciami plastycznymi, które uwielbiał. Tragiczny wypadek w kopalni, podczas którego zginęło czerech współpracowników Jankowskiego, przesądził o jego powrocie w rodzinne strony. Założenie rodziny, budowa domu i praca zawodowa w charakterze malarza pokojowego były dla Jankowskiego ważniejsze niż realizacja własnej pasji. Stał się wziętym fachowcem, poza domami pomalował także sześć kościołów. Nieustannie jednak tęsknił za płótnem.
Do swojej pasji - malowania powrócił dopiero po przejściu na emeryturę. Artysta ma w swoim dorobku około trzysta obrazów. Maluje farbami olejnymi i akrylowymi. Tworzy głównie pejzaże przedstawiające widoki Międzyrzeca Podlaskiego i okolic, wzory kwiatowe przedstawione w tradycyjnych kompozycjach, ale też chętnie kopiuje dzieła dawnych mistrzów malarstwa. Zdarza się, że maluje na zamówienie, głównie portrety. W Misiach, gdzie obecnie mieszka i tworzy, ma własną pracownię i galerię, do której chętnie zaprasza. Po raz pierwszy zaprezentował swoje prace w 2013 r. w galerii ES w Międzyrzecu Podlaskim podczas wystawy zbiorowej. Twórczość artysty można było podziwiać również na wystawach indywidualnych w 2023 r. w Drelowie, Radzyniu Podlaskim i Kąkolewnicy. (opis: GBP Międzyrzec Podlaski)
Więcej o wystawie w Drelowie ⇒ Na pasję dobry jest każdy wiek
Międzyrzec i okolice w malarstwie Zbigniewa Jankowskiego
12 lipca dwadzieścia osiem obrazów zebranych pod wspólnym hasłem "Międzyrzec i okolice w malarstwie Zbigniewa Jankowskiego" można było obejrzeć w Centrum Aktywności i Integracji Społecznej w Strzakłach, gdzie zgromadzonych powitała wraz z artystą dyrektor GBP Magdalena Chodzińska. Wspólnie dokonali odsłonięcia najnowszego obrazu namalowanego przez Jankowskiego specjalnie na ten wernisaż - reprodukcji dzieła Władysława Podkowińskiego „Szał uniesień”. Jak przyznaje dyrektor Chodzińska, powstanie obrazu było dla niej wielką, choć zapowiedzianą niespodzianką. Przy okazji wcześniejszych rozmów wspomniała, że to jej ulubione dzieło, również z racji tego, że jeszcze w czasach studiów miała okazję przeprowadzić jego analizę ikonograficzną, a artysta zadeklarował, że podejmie się jego namalowania. Otwarciu wystawy towarzyszyło odczytanie wiersza Władysława Dzięgały „Malarz”.
- Dziękuję wszystkim za przybycie i obejrzenie, nie ma dla mnie większej radości, nie ma nic lepszego! - mówił wzruszony 81-letni Zbigniew Jankowski , który może się poszczycić licznymi pracami powstałymi na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Wyciszenie i spokój
Jak wspomina artysta, pasja malowania tkwiła w nim od najmłodszych lat, ale różne życiowe zawirowania nie pozwalały na to, by móc w pełni oddać się twórczości.
- Chodziłem do szkoły plastycznej do Nałęczowa, później to przerwałem z powodu choroby ojca. Trzeba było wracać na wieś. To było w latach pięćdziesiątych. Wtenczas na wsi nie było tak, jak dzisiaj, że tylko trawę koszą i więcej nic - stwierdza żartobliwie Zbigniew Jankowski. - Był inwentarz, krowy, kury, owce, trzeba było pracować na polu z kosą, pługiem ręcznie orać. Dzisiaj kombajny takie, że to się w głowie nie mieści, traktory, sprzęty, jest lekko. Ze mną uczył się wtedy Maciej Falkiewicz, on skończył tę szkołę, poszedł do Krakowa. A ja m usiałem wracać. Jak skończyłem osiemnaście lat to usłyszałem, że można pójść do wojska i to wojsko odrobić w kopalni. Takie to były czasy. Pojechałem, a tam zapisałem się na kółko plastyczne, były takie przy każdym domu kultury. Uczyli malować temperą, olejami, dużo mi to pomogło. Ale później w kopalni było tąpnięcie i zrobił się zawał, czterech górników zginęło. Nawet nie poszedłem i karty obiegowej nie podpisałem, pojechałem do hotelu w Piekarach Śląskich, w którym mieszkałem, zabrałem to, co miałem i wróciłem do domu. To było w sierpniu, a już w październiku wzięli mnie do wojska. I wraz nie było kiedy malować. Ożeniłem się, teściowa dała pustą działkę. Musiałem zarabiać, budować dom, córka, rodzina... Byłem wtedy wziętym malarzem pokojowym. W Białej był pan Majewski, u którego pracowałem, a że byłem bystry to i zdobyłem u niego trochę praktyki. Dopiero jak poszedłem na emeryturę to mogłem malować, jak już miałem wyciszenie, spokój, nic mnie nie goniło. Mam swoją pracownię, kocham malować nasze pejzaże. Mam dużo prac, które mają po dwadzieścia lat. Tu na wystawę wziąłem część nowych.
Prezentowane w Strzakłach prace powstały na przestrzeni wielu lat i są efektem pracy z różnymi technikami. Jak przyznaje Zbigniew Jankowski, maluje w różnych odstępach czasu, nie zawsze zagląda na bieżąco do własnej pracowni. - Czasem nie chce mi się tam zajść, pędzle zasychają, dwa tygodnie, miesiąc... Żeby mnie ktoś naganiał, to nie pójdę. Nie ma weny. Coś takiego jest w człowieku. A jak jest natchnienie, to spokojnie to wszystko wychodzi.
I tak namalował już blisko trzysta obrazów, wiele z nich rozdał. Część znajduje się w Kolonii w Niemczech, niektóre zdobią ściany w Gdańsku, Szczecinie i w Łodzi. Kopiuje prace znanych malarzy, wzoruje się na twórczości ulubionych i podziwianych Michała Anioła, Leonardo Da Vinci i Maksymiliana Gierymskiego, ale najchętniej tworzy własne obrazy. Maluje pejzaże, kwiaty, portrety.
- Kiedy maluję pejzaże i się pomylę, to nic się nie stanie, ale jak kopiuję mistrzów, to trzeba to naprawdę uchwycić: wyraz oczu, twarzy, kolor. Nie można zrobić źle, bo w takim razie po co się za to brać? - zauważa artysta, który ukochał malowanie pejzaży, a jeden z nich jest jego ulubionym obrazem. Wyjaśnia jednak, że choć inspiracji szuka w terenie, to jednak to, co go zachwyca, łapie najpierw w kadr aparatu, potem dopiero przenosi na płótno. Nie maluje w plenerze, trochę przez brak śmiałości, a trochę z racji własnych przekonań.
Odkrywać ludzi z pasją
- Udało się dziś pokazać kolejnego człowieka z gminy Międzyrzec Podlaski, z czego się bardzo cieszę. Pan Zbigniew miał swoje wystawy w Międzyrzecu Podlaskim, Drelowie, Radzyniu Podlaskim. Pojawił się publicznie w 2013 r., ale do tej pory nie widzieliśmy go w gminie, w której się urodził, w której żyje, tworzy, w której ma przyjaciół. To się dzisiaj zdarzyło. Uważam, że cudownie jest, gdy udaje nam się docierać do ludzi, o których często nie wiemy, dowiadujemy się przypadkiem. Fajnie, że udaje nam się to pokazać, że jest taka przestrzeń w gminie, że jest otwartość ze strony władz gminy. Że możemy tworzyć takie wydarzenia i być razem. To uczta dla duszy i umysłu. Fajnie, że ludzie mają odwagę, realizują własne pasje przechodząc na emeryturę, co jest dla mnie czymś wyjatkowym. Okazuje się, że na emeryturze też można się spełnić, być szczęśliwym, pięknie tworzyć, dawać radość dookoła i realizować marzenia. Chciałabym, żeby stało się to tradycją, żebyśmy odkrywali i "wydobywali" ludzi z gminy Międzyrzec Podlaski, którzy tworzą, coś robią, maja pasję. Mamy do tego przestrzeń, mamy Strzakły - eleganckie miejsce. Przede wszystkim chodzi o to, by pokazywać ludzi oraz to, że warto tworzyć, warto być aktywnym i spełniać swoje marzenia - podsumowuje wydarzenie dyrektor GBP Magdalena Chodzińska.
Wystawę prac Zbigniewa Jankowskiego można oglądać w Strzakłach do 28 lipca w godzinach pracy Centrum Aktywności i Integracji Społecznej.
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny