Choć wszyscy zainteresowani zaprzeczają, że zaistniałe zdarzenia maja ze sobą jakikolwiek związek to ich sekwencja jest co najmniej zastanawiająca. Najpierw syn burmistrza otrzymuje od policjantów mandat. Burmistrz pisze skargę na działania policji w mieście. Policyjny patrol interweniuje w sklepie osiedlowym, w którym przebywa komendant Straży Miejskiej, policja zarzuca mu picie piwa w sklepie i znieważenie funkcjonariuszy. Zaraz po tym skarga burmistrza na policję zostaje upubliczniona (pojawia się na internetowej stronie Urzędu Miasta).
W końcu, dochodzi do spotkania Artura Grzyba z komendantem miejskim policji – Dariuszem Szkodzińskim oraz komendantem międzyrzeckiego komisariatu – Januszem Michalukiem. Efektem jest szereg ustaleń, m.in. policyjne patrole mają częściej się pojawiać w najbardziej niebezpiecznych miejscach. Mają być także wspólne patrole policjantów i strażników miejskich oraz regularne spotkania szefów policji z burmistrzem. Ponadto policja ma na bieżąco informować urząd miasta o awariach monitoringu.
Jarosław Janicki, rzecznik bialskiej Komendy Miejskiej Policji, informuje po spotkaniu, że skarga burmistrza nie miała formalnego charakteru, nie będzie więc rozpatrywana w trybie administracyjnym, tylko w wewnętrznym policyjnym postępowaniu. I na początek policja zaczęła wyjaśniać jak to jest ze szwankującym miejskim monitoringiem.
Zaczęto go instalować w 2006 roku. Dziś w mieście jest 16 kamer na Placu Jana Pawła II i Placu Dworcowym oraz ulicach: Wiejskiej, Zamczysko, Partyzantów, Lubelskiej, Zarówie i Warszawskiej. Okazuje się, że z tych kamer obecnie tylko dziewięć działa prawidłowo. Burmistrz w swoim liście zarzucał policji, że nie informuje miasta na bieżąco o awariach monitoringu, rzecznik policji temu zaprzecza. Jarosław Janicki poinformował, że policjanci przekazywali do urzędu miasta informacje o niesprawnych kamerach, jednak w odpowiedzi słyszeli, że albo nie ma pieniędzy na naprawę, albo na serwis trzeba czekać. I tak, jedna z kamer na naprawę czeka już dwa lata…
Ciekawe co z resztą zarzutów burmistrza, zwłaszcza z karaniem przez policjantów mandatami międzyrzeczan, którzy przez jezdnię usiłują przechodzić przy skrzyżowaniu ulicy Targowej z Lubelską. Przypomnijmy, że radny Bogdan Ślósarski już na początku tego roku apelował do władz miasta, że w tamtym miejscu konieczne jest wyznaczenie przejścia dla pieszych. Jego wniosek został jednak zlekceważony, o czym informowaliśmy.
Ciekawe także, jakie będą dalsze losy komendanta Straży Miejskiej Mirosława M. Według policji pił piwo w sklepie osiedlowym przy ulicy Wyszyńskiego. Funkcjonariusze z patrolu chcieli go za to ukarać mandatem. Nie przyjął go i w sposób wulgarny miał obrażać policjantów. Sprawa trafiła do prokuratury, a komendant po krótkim okresie milczenia idzie w zaparte, twierdząc, że policyjne oskarżenia są bezpodstawne.
W serialu tym pojawia się kolejna postać – pani Grażyna, właścicielka sklepu. Zapewne świadoma, że zezwolenie na picie piwa w sklepie grozi odebraniem koncesji na sprzedaż alkoholu, stwierdza jednoznacznie, że komendant kupił u niej jedynie oranżadę. I ma na to dowód w postaci paragonu z kasy fiskalnej. Wprawdzie złośliwi internauci już sobie z pani Grażyny kpią i dopytują czy przy każdym zakupie oranżady wystawia dodatkowo imienną fakturę, jednak…
Komendant naszej Straży Miejskiej jawi się w tej sytuacji niczym bohater knedliczkowego (bo produkcji czechosłowackiej) westernu „Lemoniadowy Joe”. Głowna postać tego filmu zawsze wpadała do saloonu, w którym wszyscy kowboje pili whisky, i zamawiała lemoniadę…
«Weather forecast from Yr, delivered by the Norwegian Meteorological Institute and NRK»
Copyright 2020 © Międzyrzec.info
Lokalny portal informacyjny